Dziś po długiej (jak dla mnie) przerwie powracam do moich
mulin i igieł. Nie to żebym się nimi nie bawiła. Postanowiłam troszeczkę przeorganizować
swój skład nitek, mulin igieł i przydasie. Uzbrojona w blok techniczny,
drukarkę, nożyczki i ozdobny dziurkacz. Przez dwa tygodnie wycinałam
przeplatałam segregowałam. Wczoraj powstały szufladki aktualnie w stanie
surowym. Czekaja na wykończenie i nowych lokatorów.
Ale aby zaspokoić głód igły w dłoni rozpoczynam nowy haft. Nazywam
ją Makową panienką. Co ważniejsze będzie to mój pierwszy haft na drobnej
kanwie, więc ciekawa jestem jak mi będzie szło. Kolory sobie sam dobrałam ze
swojego zasobu, więc z pewnością będzie odbiegać od oryginału. Wiec lecę, zatem
do moich nitek i igieł rozpocząć nową przygodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz