czwartek, 28 lipca 2016

porządki w mulinach

witaj Czytelniku,
Zabrałam się w zeszłym tygodniu do porządkowania mulin. Nic obecnie nie wyszywam więc to dobra okazja żeby je poukładać, wyszyć brakujące kolory do palety, którą trochę zapuściłam.  Gdy już wszystko prawie ułożyłam odwiedziłam sklep z rzeczami z drugiej ręki a tam pudełko mulin. Pani pracująca w owym sklepie popatrzyła na muliny i powiedziała "50 groszy od sztuki chyba że bierze pani wszystko to 5 złoty". Nie mogłam nie zabrać tych maleństw ze sobą. Takim sposobem przez dwa popołudnia wycinałam (przy pomocy męża) a następnie nawijałam cudeńka na bobinki.

 Sęk w tym że już mi w organizerze strasznie ciasno i nie wszystko się już tam mieści.
pierwsza strona organizera
 a tu druga

i to co się już musiało przeprowadzić


zapraszam do kolejnego posta



wtorek, 19 lipca 2016

Owocne łowy

witaj Czytelniku,
Tak, tak znów się obłowiłam w najulubieńszym sklepie. Udałam się na kolejne poszukiwania zatrudnienia pracy nie znalazłam ale stałam się posiadaczką trzech nowych zestawów. Wprawdzie do haftu płaskiego, ale co mi tam może i w tym się odnajdę.






A tu już zapasy zimowe, praca w kuchni niczym fabryka w Chinach. Dziś akcja sałatki i temat ogórkobrania i ogórkoprzerabiania uznamy za zamknięty. Dodam że to zasługa dwóch par rąk.



zapraszam do kolejnego posta

poniedziałek, 18 lipca 2016

Nie było mnie ale nie próżnowałam

witaj czytelniku,
ponad miesiąc się tu nie wysilałam na napisanie. Remont kuchni opóźnił serwetkę kaszubską. Ale już jest Momi zrobiła koronkę. Wyprana, wykrochmalona i wyprasowana doczekała się zdjęć (nadal nie umiem ich ładnych robić ale pracuje nad tym).






Babcia zamówiła także szybko robótkę. Wyhaftowałam Jezusa z krzyżem (wzór pochodzi z Haftów Polskich). Był to prezent na 50-tą rocznicę ślubu jej znajomych.





W najbliższym czasie czeka mnie zmiana zakwaterowania co za tym idzie pakowanie pudeł i wiele wiele innych. Przez dwa tygodnie przebywałam na działce gdzie uzbrojona w elektryczną szlifierkę czy jak to się tam nazywa czyściłam i czyściłam a później już malowałam. efektów końcowych jeszcze nie ma, sfotografuje jak już się zameldują w nowym miejscu. Dodam tylko że biurko jest leciwe wyciągnięte ze strychu  babci. A stolik najzwyczajniej w świecie znalazłam. Będzie jak ulał na balkonik. 








A żeby nie było ze tylko pracowałam przy czyszczeniu to odwiedziła nas moja szwagierka z córeczkami to była też okazja aby podarować pudełka na przydasie i poduchy które tez w międzyczasie został uszyte. I paznokcie ciocia pomalowała .....
A jak wróciliśmy do domu to taka piękna niespodzianka na nas czekała. Wykonanie mojego siostrzeńca.



zapraszam na kolejnego posta